2017. GSX_R-1000
: 14 sie 2019, o 02:56
Serwus, witam się z Państwem pierwszy .
Niedawno mieniłem moto z Hayki 2gen na Gixera 1000.
2 sezony musiałem z przyczyn zdrowotnych sprzedać swoją Halinkę. I w tym sezonie postanowiłem powrócić do świata żywych.
Na początku szukałem Hayki po 2013 roku gdyż chciałem mieć już wersję z ABS'em. Obejrzałem może ze 3 sztuki ale coś mi ni dawało spokoju. Zawsze do tej pory szukałem czegoś co będzie tzw. złotym środkiem. Czyli coś co będzie zapierdzielać a przy tym będzie wygodne i rozsądne.. Ale podczas poszukiwań nowej Halinki coś mnie tknęło: "Ale dlaczego teraz nie będziesz jeździć czymś co Ci sprawi większą przyjemność?"
I zgodnie z moim Alter Ego zacząłem szukać BMW S1000RR. Obejrzałem ponad 10 sztuk, już jedną miałem brać. Pojechałem ponad 400 km i się okazało, że "właśnie kolega zaklepał i już nie jest na sprzedaż". Z gilem pod nosem wróciłem do domu. I będąc na wakacjach znalazłem bardzo intratną ofertę Suzuki na wyprzedaż rocznika 2017. A że byłem na wakacjach za granicą Polski Ludowej to dopiero po dwóch dniach znalazłem dealera Suzuki który ma na stanie GSX-R 1000. Pojechałem, przymierzyłem i kupiłem (zapłaciłem zadatek).
No i teraz kulam się tym Gixem. Jak na razie dookoła komina i do roboty. I powiem Wam tak.. elektronika i systemy wspomagania w porównaniu z BMW gorsze. Hamulce gorsze...
Ale jak teraz sobie to analizuję, jak za te pieniądze to gixer jest MEGA ZAJEBISTYM sprzętem.
I jeszcze jedna kwestia, SILNIK!!! Jak na litra jest kozacki.
Może i BMW ma super elektronikę, może ma super hamulce. Ale nie ma tego silnika co Gixer. I tu jestem naprawdę zaskoczony. Leci od samego dołu.
W porównaniu do Hayki brakuje mi... tego 0,3 litra pojemności. Tego bardzo precyzyjnego, kulturalnego i "nienachalnego pierdolnięcia".Trudno to nazwać słowami. Ten kto kiedyś dosiadał Hayki ten pewnie wie. Ona ma coś takiego w sobie, coś jednocześnie kulturalnego i krwiożerczego. I to zawsze
szło w parze. I nie zrozumcie mnie źle, Gixer ma coś takiego ale czuć, że to trochę coś innego, coś mniejszego.
Ale na ten czas próbuję się wgryźć w Gixa. Jak na razie zostało mi 350 km do dotarcia.
A wracając do rzeczy, chylę się w pas i macham kapeluszem do ziemi