GSX-R 750 K7 black on black like a Jack :D
: 26 lis 2014, o 15:43
Witam,
zbliza sie sezon zimowy, wiec i znalazlem w koncu chwile czasu coby cos naskrobac ostatecznie o moim "nowym nabytku".
Po 3 sezonach ujezdzania SV650S K4 i nakulanych na niej 20.000 km postanowilem wykonac kolejny krok i zmienic sprzeta na cos bardziej sensownego, hamujacego i skorego do zabawy
Wybor nie mogl byc inny jak sredni z rodziny Gixerowatych, czyli upragniona 750-tka.
Poszukiwania trwaly pare miesiecy, a realne ogladanie z natychmiastowym zamiarem kupna jakos sporo ponad dwa miesiace.
Naogladalem sie ja tylko wynalazkow w naszej pieknej Polszcze oraz igielek stan salon itd, ze glowa mala.
Nie wiem jak mozna takie cos sprzedawac, ale wolanie za K6-K7 w stanie zlomowatosci pieniazkow rzedu 18-20tys. zl utwierdzilo mnie zdecydowanie w przekonaniu, ze Polacy ulanska fantazje to Ci maja... Nie wiem jak mozna probowac sprzedac komus sprzeta spawanego z kazdej strony, koszonego i do konca nie skreconego twierdzac, ze to jest miod malina.
Jak by to powiedzieli przedstawiciele naszego narodu - sorry, taki mamy klimat.
Jednak fartem udalo mi sie wylukac moj nabytek w niemieckich ogloszeniach.
Kon stal pod Berlinem, a ja mialem do niego 160km.
Pierwszy wlasciciel z ksiazka serwisowa Suzuki prowadzona do konca w salonie gdzie konia zakupiono i konkretnosc sprzedajacego z niemiecka rzetelnoscia sprawily, ze w ciagu 24h jechalem pod Berlin z przyczepka i Jaegermeisterem pod pacha
Tak oto w rodzinie pojawila sie ona - moja kolejna czarnulka (to chyba jakies zboczenie juz).
GSX-R 750 K7 o przebiegu w momencie kupna 21.500 km.
Fotek reprezentatywnych do konca jeszcze ni mam, bo jakos tak czasu bylo ciagle malo.
Male dziecko, zona, polatanki i takie tam, wiec w najblizszym czasie nadrobie zaleglosci uzupelniajac ten temat.
Mam paromiesieczne dziecko, wiec czasu obecnie jak na lekarstwo , ale od 31 lipca jakos udalo mi sie nakulac 4tys. km w tym sezonie. Mobilizacja byla spora, bo chcac jezdzic pobilem swoj rekord i zarejestrowalem pojazd w ciagu 48h wraz z tlumaczeniem papierow, przegladami, skarbowkami i wydzialem komunikacji
Zona twierdzi, ze jakbym wszystko inne do domu tez tak ekspresowo zalatwial, to by byla szczesliwa kobieta hehe
Kon prawie seryjny poza karbonowym wydechem MIVV, pipercrossem, nakladka siedzenia, setami i klamkami pomalowanymi proszkowo na czarno i zmieniona szybka.
Pare fotek z kupna:
Tak oto juz pakujac po ciemku i w deszczu 31 lipca trafila w moje rece spleciona pasami.
Dojechawszy na miejsce ponownie trza bylo oblukac nowa kochanke.
No i latajac gdzies tam po rejonach:
Ladniejszych fotek chwilowo brak.
Ciag dalszy nastapi.
Obecnie dzisiaj Suza ma robiony duzy przeglad przedzimowy coby sie jej dobrze spalo pod kolderka
Wrzucam tez kompletny zestaw crashow itd. itp. wiec niedlugo moze trafi sie jakies sensowniejsze zdjecie prezentujace urode mojej malej czarnej.
Pozdrawiam,
LwG Artur
zbliza sie sezon zimowy, wiec i znalazlem w koncu chwile czasu coby cos naskrobac ostatecznie o moim "nowym nabytku".
Po 3 sezonach ujezdzania SV650S K4 i nakulanych na niej 20.000 km postanowilem wykonac kolejny krok i zmienic sprzeta na cos bardziej sensownego, hamujacego i skorego do zabawy
Wybor nie mogl byc inny jak sredni z rodziny Gixerowatych, czyli upragniona 750-tka.
Poszukiwania trwaly pare miesiecy, a realne ogladanie z natychmiastowym zamiarem kupna jakos sporo ponad dwa miesiace.
Naogladalem sie ja tylko wynalazkow w naszej pieknej Polszcze oraz igielek stan salon itd, ze glowa mala.
Nie wiem jak mozna takie cos sprzedawac, ale wolanie za K6-K7 w stanie zlomowatosci pieniazkow rzedu 18-20tys. zl utwierdzilo mnie zdecydowanie w przekonaniu, ze Polacy ulanska fantazje to Ci maja... Nie wiem jak mozna probowac sprzedac komus sprzeta spawanego z kazdej strony, koszonego i do konca nie skreconego twierdzac, ze to jest miod malina.
Jak by to powiedzieli przedstawiciele naszego narodu - sorry, taki mamy klimat.
Jednak fartem udalo mi sie wylukac moj nabytek w niemieckich ogloszeniach.
Kon stal pod Berlinem, a ja mialem do niego 160km.
Pierwszy wlasciciel z ksiazka serwisowa Suzuki prowadzona do konca w salonie gdzie konia zakupiono i konkretnosc sprzedajacego z niemiecka rzetelnoscia sprawily, ze w ciagu 24h jechalem pod Berlin z przyczepka i Jaegermeisterem pod pacha
Tak oto w rodzinie pojawila sie ona - moja kolejna czarnulka (to chyba jakies zboczenie juz).
GSX-R 750 K7 o przebiegu w momencie kupna 21.500 km.
Fotek reprezentatywnych do konca jeszcze ni mam, bo jakos tak czasu bylo ciagle malo.
Male dziecko, zona, polatanki i takie tam, wiec w najblizszym czasie nadrobie zaleglosci uzupelniajac ten temat.
Mam paromiesieczne dziecko, wiec czasu obecnie jak na lekarstwo , ale od 31 lipca jakos udalo mi sie nakulac 4tys. km w tym sezonie. Mobilizacja byla spora, bo chcac jezdzic pobilem swoj rekord i zarejestrowalem pojazd w ciagu 48h wraz z tlumaczeniem papierow, przegladami, skarbowkami i wydzialem komunikacji
Zona twierdzi, ze jakbym wszystko inne do domu tez tak ekspresowo zalatwial, to by byla szczesliwa kobieta hehe
Kon prawie seryjny poza karbonowym wydechem MIVV, pipercrossem, nakladka siedzenia, setami i klamkami pomalowanymi proszkowo na czarno i zmieniona szybka.
Pare fotek z kupna:
Tak oto juz pakujac po ciemku i w deszczu 31 lipca trafila w moje rece spleciona pasami.
Dojechawszy na miejsce ponownie trza bylo oblukac nowa kochanke.
No i latajac gdzies tam po rejonach:
Ladniejszych fotek chwilowo brak.
Ciag dalszy nastapi.
Obecnie dzisiaj Suza ma robiony duzy przeglad przedzimowy coby sie jej dobrze spalo pod kolderka
Wrzucam tez kompletny zestaw crashow itd. itp. wiec niedlugo moze trafi sie jakies sensowniejsze zdjecie prezentujace urode mojej malej czarnej.
Pozdrawiam,
LwG Artur